Dąbrowica nocą

WKKW Milsko czyli fajne zawody Portosa i Danlopa

 

Za nami bardzo udane zawody w Milsku. Co prawda strasznie tam było daleko, ale czego się nie robi dla budowania doświadczenia “młodzieży.

Na lipcowe zmagania w okolice Zielonej Góry pojechały dwie nasze pary. Ewa z Danlopem oraz Jarek z Portosem. Obie wystartowały w klasie L. O ile dla Portosa była to kolejna już “elka” to Danlop miał w założeniach po raz pierwszy ukończenie zawodów tej klasy. No i się udało. Ale po kolei.


 

Ujeżdżenie.


 

Oba konie zaprezentowały dość ciekawe czworoboki. Tym razem przejazd Danlopa zastał oceniony na 56 pkt co było trzecim wynikiem na ponad 30 przejazdów. Portos z nieco „schowanym” nosem został mocno obcięty przez Pana Mossakowskiego, który był sędzią klasy L i ostatecznie uplasował się na początku drugiej dziesiątki. W tym miejscu muszę podkreślić, że o ile całość zawodów oceniamy na „piątkę” to jeżdżenie czworoboków „z góry” i „pod górę” nie jest łatwe na koniach, które mają jeszcze kłopoty z utrzymaniem równowagi. No, ale wszyscy mieli w końcu tak samo.

Danlop Milsko
 

Skoki


 

Zaraz po przyjeździe na zawody, organizator zafundował nam mały horrorek. Według propozycji, parkur miał się odbyć zaraz po ujeżdżeniu. Nasze czworoboki jechaliśmy rano, więc szybciutko przed osiodłaniem do dresażu, pobiegliśmy obejrzeć parkur. I tu lekko zbladliśmy.... Dość fajnie ustawiona trasa okazała się „dość” sporawa jak na L. Oboje stwierdziliśmy, że chyba mamy jakieś problemy z oceną wysokości i przygotowaliśmy się mentalnie do przejazdu. Jakież było nasze zdziwienie, gdy w rozmowie z jednym z zawodników, dowiedzieliśmy się, że jest to parkur klasy P, a elka rozegrana zostanie wieczorem :).

Być może całe to zamieszanie ze skokami miało przełożenie na nasze późniejsze przejazdy. Oba konie przejechały „niziutką” trasę na czysto prezentując fajne i pewne skoki. Jarek strasznie zadowolony był z Portosa, który wreszcie po wjeździe na plac konkursowy wiedział po co tam się znalazł. Bardzo chętnie „szedł” do każdej przeszkody, jednocześnie zachowując podporządkowanie swojemu jeźdźcowi.

Ewa po parkurze zachowała 3 miejsce, Jarek awansował to pierwszej dziesiątki.

Milsko


 

Kros


 

Bardzo fajnie ustawiona trasa zachęcała do jazdy. Przeszkody ustawione fair, bez głupich najazdów, a jednocześnie wiele zadań adekwatnych do poziomu trudności zawodów. Oprócz przeważającej liczby kłód, do skoczenia mieliśmy „szweda”, hyrdy, bankiet, kofin oraz jechaną w dwie strony przeszkodę wodną. Po prostu fajna trasa dla nauki.

Pierwszy do boju ruszył Portos. Jarek obserwując startujących przed nim zawodników widział, że norma czasu jest dość „ciasna”. Ponieważ jego kasztanek od startu wykazywał dużą wolę „otworzenia” galopu postanowił nie przeszkadzać mu w tym, zwłaszcza, że pierwsze skoki były dobre i pewne. Tak też było przez całą trasę. Wszystkie przeszkody pokonane zostały na zero, a na mecie Portos miał tylko 5 sekund spóźnienia. Jak się potem okazało, wygalopowanie normy było bardzo trudne.

Zaraz po przejeździe Jarka w startboksie znalazła się Ewa z Danlopem. Walcząca o utrzymanie wysokiej pozycji para dziarsko ruszyła na trasę. Kary skakał pewnie i ładnie galopował. Nie widać było jego małego doświadczenia (praktycznie debiut) i kiedy po pokonaniu większości trudniejszych przeszkód znalazł się przed wskokiem na bankiet, nie zrozumiał co ma z tym zrobić i zatrzymał się wsadzając przednią nogę na blisko metrowy podskok. W tej sytuacji nie było sensu wpychania go „ze stój”. Ewa wykonała jeszcze jeden najazd i pewnie wskoczyła na wzniesienie. Niestety z bagażem 20 pkt. dojechała do mety. Doszły też punkty za czas i niestety spadła z wysokiej pozycji. Ale i tak była bardzo zadowolona ze swojego rumaka. Ukończona po raz pierwszy L-ka, czysty parkur i fajny czworobok daje bardzo dobry prognostyk przed następnymi zawodami w Baborówku. Jeszcze bardziej zadowolony był Jarek. Portos wreszcie zaczął walczyć i w parkurze i w krosie, otworzył galop w terenie i pokazał, że zaczyna rozumieć o co w tym wszystkim chodzi.


 

Bardzo fajnie, jeszcze tylko ponad 500 km do domu i relaksik......


 

Do zobaczenia w Baborówku.